- Będę za tobą tęsknił moja królewno. Trzymaj się tam jakoś.
- Zadzwonię jak dojadę , kocham cię.
Wtuliła się w pierś brata delikatnie mocząc mu koszulkę po czym wsiadła w samochód. Obserwowała jak firma przeprowadzkowa ładuje jedne z ostatnich pudeł ocierając łzy. I ostatnie pudło! Wszystkie ich rzeczy pojechały do Madrytu. Do nowego miejsca , do nowego życia. Maria całą drogę obserwowała drogę żegnając wzrokiem piękną Barcelonę. Zegnała wszystkie wspomnienia te dobre i te złe. Te wesołe i te smutne.
- Nad czym tak myślisz kochanie?
- Nad tym czy będzie nam tutaj dobrze.
- Mamy siebie i naszą kochaną kruszynkę. Damy jakoś radę skarbie.
- Cieszę się że tak na to patrzysz. Przepraszam boli mnie coś głowa położę się na chwilkę.
- Dobrze , śpij słodko.
KILKA GODZIN PÓŹNIEJ.
- Misiu wstawaj , jesteśmy na miejscu.
Maria otworzyła oczy które delikatnie przetarła. Nie miała ochoty w ogóle wysiadać z samochodu i być w tym mieście. Marzyła o powrocie do Barcelony ale już było za późno.
- Kochanie przepraszam cię..
- Za co?
- Za to że niszczę twoje nowe życie. Ty zaczynasz coś nowego ważnego dla ciebie chcesz żebyśmy były szczęśliwe razem z tobą a ja użalam się nad sobą. Jestem taka żałosna.
David ujął jej twarz w dłonie i delikatnie swoim kciukiem otarł spływającą łzę.
- Nic nie niszczysz. Doceniam to że tu jesteś ty i Yolanda. Kocham was bardzo.
Po tych słowach musnął jej usta a ona odwzajemniła pocałunek.
- Kocham cię.
W nagrodę dostała kolejny pocałunek.
PONIEDZIAŁEK.
Maria ubrała swój nowy fartuszek i stukając szpilkami szła w stronę pokoju lekarskiego z kubkiem kawy. Usiadła na kanapie i przeglądała dokumentację jednej z pacjentek którą przejęła.
- A czemu taka ślicznotka pije kawę sama?
Podnosząc głowę ujrzała mężczyznę który nad nią stał i podziwiał jej dekolt.
- Niestety nie doznałam takiego zaszczytu aby ktoś zechciał wypić ze mną kawę.
- Dlaczego?
- Nikogo tu nie zastałam.
- Mhm rozumiem.. ale na szczęcie ja przybyłem na pomoc. Moje imię to Antonio a twoje królewno?
- Maria.
- A nasz nowy nabytek tak?
- Dokładnie.
- Jakbym wiedział że taki piękny to bym czekał na ciebie pod drzwiami.
- Mam chłopaka.
- Nic nie szkodzi , chyba jak ci powiem parę komplementów to mnie nie zabije?
- No pewnie nie ale ja tak tylko mówię.
- Żebym na nic nie liczył? Spokojnie nie ty to inna.
- Prawidłowo myślisz.
- Wiem o tym. To co pokazać ci szpital?
- Pewnie , czekałam właśnie że ktoś mi to zaproponuje.
Oboje wstali i powędrowali po szpitalu. Maria dowiedziała się gdzie jest oddział chirurgii , dermatologii , chorób wewnętrznych i neurologii. Antonio okazał się bardzo miły i poczuciem humoru.
- Mario a może po pracy pójdziemy na jakąś kawę co?
- Wiesz co chętnie ale w domu czeka na mnie małe dziecko a opiekunka nie będzie wiecznie może jutro co?
- Okej jeśli tak wolisz to spoko.
- No to do jutra w takim razie.
Pożegnała go uśmiechem i odeszła do dalszych obowiązków.
KILKA GODZIN PÓŹNIEJ.
Weszła do domu rzucając w kąt szpilki i klucze na szafkę.
- Wróciłaaaaaaaaaaaaaam! – krzyknęła na cały dom udając się do kuchni po szklankę wody.
- Dobrze , jesteśmy w salonie!
Maria delikatnie sączyła wodę mając w głowie obraz Antonio. Uśmiech Hiszpana szczególnie jej się podobał.
- O czym ja myślę , głupia idiotka. – powiedziała po chwili sama do siebie. Nalała kolejną szklankę wody i poszła z nią do salonu.
- Dzień dobry pani Nino jak tam mała była grzeczna?
- Tak nawet bardzo , przepraszam że zapytam ale czy coś się stało?
- Dlaczego miało by się coś stać?
- Widzę o wyrazie twarzy.
- W sumie to tak ale jeśli mamy stać się przyjaciółkami musimy mówić sobie na ty. Mam na imię Maria.
- Nina , no to opowiadaj.
- Wiesz że zaczęłam nową pracę w nowym miejscu i zrobiłam to wszystko dla mojego chłopaka. Dziś w pracy poznałam Antonio no i nigdy nie czułam się tak jak przy nim dziś. Znaczy no czułam ale z Davidem tak nie było bardzo dawno.
- Wiesz Mario powiem ci tak nie warto ryzykować takiego poważnego i fajnego związku w jakim jesteś dla chwili słodyczy. Potem będziesz tego żałowała a będzie za późno żeby to naprawić. Rozumiesz mnie?
- Czyli że wszystko minie tak? A mogę zostać sama?
- Tak właśnie o tym mówię moja droga.
- Rozumiem.. dziękuję za radę.
- Ależ nie masz za co , służę pomocą.
TYMCZASEM U DAVIDA , SALON JUBILERSKI.
- No to jak pan myśli który będzie najodpowiedniejszy?
- Dla pięknej kobiety? Każdy!
Oboje zaczęli się śmiać jednak po chwili oboje wybrali najdroższy.
- Jak mam to zrobić? Robię to pierwszy raz i nie wiem jak..
- Hmm niech pan weźmie ją z zaskoczenia. Na przykład gdy będziecie jeść śniadanie.
- Myśli pan?
- Tak mówię pan strzał w dziesiątkę!
- Dziękuję panu bardzo za radę. Do widzenia.
- Do widzenia i powodzenia.
- Nie dziękuję.
Zatrzasnął drzwi i szedł do swojego samochodu z bananem na ustach. Od nie dawna myślał o zaręczynach jednak gdy dziś zauważył salon jubilerki postanowił zaryzykować. Kochał ją bardzo , mieli dziecko więc kiedyś musi nadarzyć się taka chwila kiedy połączą się razem na ślubnym kobiercu.
- Tylko jak mam to powiedzieć? Jesteś kobietą mojego życia i co dalej?! Kurde chyba że ją kocham. Muszę zadzwonić do Xaviego..
- Proszę?
- Cześć Xavi słuchaj mam sprawę. Zamierzam oświadczyć się twojej siostrze i nie wiem co mam jej powiedzieć.. Mam tylko : Jesteś kobietą mojego życia , kocham cię.
- I poprstu daj pytanie : Czy zostaniesz moją żoną? Mówię ci zgodzi się i nie denerwuj się bo słyszę po głosie że to robisz.
- Wiesz mam dopiero w planach no ale masz racje. Nerwy niesamowite.
- Spokojnie zgodzi się.
- Dziękuję ci za radę , a co słychać u was?
- U nas dobrze nawet bardzo.
- Cieszę się bardzo. Dobra stary kończę trzymaj się!
- No ty też.
KILKA DNI PÓŹNIEJ.
David mimo wielu prób nie zdołał poprosić swojej ukochanej o rękę. Gdy miał wypowiedzieć słowa które ułożył w głowę jego gardło zaciskało się z taką siłą że plan się sypał. Był to zwykły dzień słoneczny z lekkim wiatrem. Maria zdecydowała się ubrać lekką zwiewną sukienkę podkreślającą jej kształty. Drogę do pracy postanowiła pokonać pieszo. Uwielbiała taką pogodę jak dziś więc między innymi to było powodem jej pieszej wycieczki. Tak jak każdego dnia gdy przekroczyła próg szpitala szła po kubek kawy z mlekiem i cukrem z którym szła do pokoju lekarskiego i przeglądała karty swoich podopiecznych pacjentek. Tak jak co dzień robiła to ze starannością i skupieniem gdy nagle przerwał jej Antonio.
- Cześć ślicznotko , co tam?
- Nie za fajnie.
- Dlaczego? Co się dzieje?
- Mój chłopak i ja .. pomiędzy nami jest coś nie tak. Ale ja nie wiem co się dzieje. Wiesz ostatnio jest taki dziwny.
- To znaczy?
- Jest zdenerwowany , mało rozmawiamy. Nasze kontakty zaczynają spadać do minimum.
-To bardzo nie dobrze..
- Najgorsze jest to że nie wiem dlaczego.
- Ale nie płacz , ułoży się.
Otarł jej cieknącą łzę , popatrzył w oczy i wykorzystując sytuację pocałował. A ona nie protestowała tylko pozwalała całować się dalej.
PO CHWILI.
- Mario teraz to jaką drogę wybierzesz na swoim życiowym torze ta decyzja należy do ciebie.
- Wiem ale ja nie wiem czego chcę.
- Zadecyduj.
WIECZÓR.
Zamyślona Maria przekracza próg domu na podłodze widzi płatki róż którymi podąża do salonu. Widzi tam pięknie nakryty stół , świece i Davida. Podchodzi do niej całuje ją , zaprowadza do stolika i mówi :
- Chciałem zrobić to dawno ale odwagi mi brak.. Kochanie.. zoo..zostaniesz moją żoną?
__________________________________________________________________
Na początek dziękuję że mnie czytacie! ;* A po drugie , przepraszam za
nie obecność ale jest natłok obowiązków.. :c